„Zaintrygowała mnie kwestia zaginięć różnych osób w czasach, w których mamy kamery monitoringu zamontowane na niemal każdej ulicy, 24-godzinne kanały informacyjne i jednocześnie stały dostęp do kamer przez nasze telefony. Wydawało mi się to intrygującym punktem wyjścia do książki. To brzmi banalnie, ale próbowałem sobie także wyobrazić, ile historii pozostaje nieopowiedzianych, kiedy człowiek znika”.
Motyw wszelkiego rodzaju zaginięć i zniknięć jest bardzo popularny i chętnie stosują go autorzy powieści kryminalnych i thrillerów. Tym razem postanowił zrobić z niego użytek brytyjski pisarz Tim Weaver, którego słowa przytoczyłam powyżej. Do pracy nad tą książką zainspirowało go właśnie pytanie: Jak w dobie, kiedy wszyscy jesteśmy w pewien sposób obserwowani przez cały czas, dorosły mężczyzna może po prostu zniknąć?
W trakcie lektury książki „Bardzo złe miejsce” miałam dużo skojarzeń z „Oszukaną” Charlotte Link. W obu mamy do czynienia z niemal taką samą linią fabularną, opierającą się na odkrywaniu sekretów kogoś, kto zniknął. A będąc jeszcze bardziej precyzyjnym – odkrywaniem bardzo brudnych sekretów głowy rodziny o nieskazitelnej dotąd reputacji.
Na tym jednak (na szczęście) punkty wspólne się kończą. W mojej opinii Weaver lepiej poradził sobie z tematem. W „Bardzo złym miejscu” sieć powiązań między bohaterami jest zagmatwana i rozległa i to ona w dużej mierze odpowiada za kilka bardzo mocnych zwrotów akcji. Do tego wszystkiego dochodzi sporo tajemnic, niebezpieczeństwo grożące głównym bohaterom i aż dwa zwroty akcji umieszczone niemal na samym końcu książki. To sprawia, że „Bardzo złe miejsce” jest godnym reprezentantem swojego gatunku.
Co chyba najbardziej zabawne – nazwisko pisarza, WEAVER, w języku polskim można przetłumaczyć jako TKACZ. I widać, że pan Tim podszedł poważnie do sprawy, bo jego umiejętność tkania fabuły jest imponująca.
Każdy chce znać prawdę, dopóki jej nie pozna – David Raker
Akcja książki toczy się w Londynie i na małej brytyjskiej wsi: Dartmoor. Do Davida Rakera, byłego dziennikarza, a obecnie specjalisty od odnajdywania osób zaginionych, zgłasza się policjantka. Inspektor Melanie Craw przyznaje, że jej ojciec kilkanaście miesięcy temu opuścił małą wiejską chatkę po to, aby dostarczyć drewno do kominka i dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Wszystkie metody zastosowane dotąd przez policję zawiodły. Po mężczyźnie nie został nawet ślad.
Kiedy Raker rozpoczyna poszukiwania, co rusz natrafia na nowe, coraz bardziej szokujące informacje na temat przeszłości mężczyzny. Śledztwo robi się niebezpieczne nie tylko dla rodziny poszukiwanego, ale i dla samego Rakera i jego rodziny. W tle tego wszystkiego mamy jeszcze byłego glinę, kobietę ze skomplikowaną historią, tajemnicze morderstwo z przeszłości i opuszczony szpital psychiatryczny. Kreatywność autora nie zna granic. Pięknie bawi się w kotka i myszkę z czytelnikiem.
Na deser dostajemy całkiem dobrze dopracowanych bohaterów, bo choć jest ich wielu, autor każdemu poświęcił tyle miejsca na kartach książki, ile trzeba.
Kolejny plus tej pozycji? Krótkie rozdziały! To nadaje dynamiki i sprawia, że akcja pędzi jak szalona. Książka ma 541 stron, a mimo to czyta się ją bardzo szybko. Ja takie książki lubię, jednak dla kogoś, kto woli długie i rozbudowane rozdziały momentami może to być wręcz drażniące, bo w książce zdarzają się takie liczące jedynie 1,5 strony.
Choć wątków jest dużo, wszystko jest rozpisane tak, że nie sposób się w tym pogubić. Dodatkowo są momenty, kiedy czytelnikowi wydaje się, że już wszystko rozgryzł, że już zna tajemnicę, a tu… niespodzianka! Wcale nie! Nic nie wiesz czytelniku! Ale się dałeś nabrać!
Chciałabym się do czegoś przyczepić, naprawdę. Ale nie mogę. „Bardzo złe miejsce” to po prostu kawał dobrej roboty w wykonaniu Tima Weavera.
Co ciekawe „Bardzo złe miejsce” to piąty tom z cyklu o Davidzie Rakerze. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z tym autorem. I mimo tego, że nie zapoznałam się z poprzednimi czterema tomami, książkę czytało mi się bardzo dobrze, bo w ciekawej i skondensowanej formie dostałam najważniejsze informacje odnośnie naszego głównego bohatera i jego przeszłości. Moja teoria, że nie warto się brać za książkę, jeśli jest kolejną częścią jakiejś serii, legła w gruzach. A to oznacza jedno: mam zamiar przeczytać wszystkie thrillery z Davidem Reakerem w roli głównej.
[OPIS WYDAWCY: Prawda nie zawsze przynosi ulgę. Zwłaszcza, gdy jest okrutna.
Leonard Franks, detektyw z osiągnięciami, zrobił błyskotliwą karierę w londyńskim Wydziale Zabójstw. Po latach pracy przechodzi na zasłużoną emeryturę. O tym marzył – odludzie w Dartmoor, wiejska posiadłość, żona Ellie u boku. Zdaje się, że ta sielanka będzie trwała już zawsze. Jednak pewnego dnia wszystko rozsypuje się jak domek z kart. Leonard wychodzi z domu, by przynieść drewno. I nie wraca.
Mijają miesiące, policja wciąż nie ma nic. Żadnego tropu. Zrozpaczona rodzina w końcu puka do drzwi Davida Rakera, śledczego, specjalisty od spraw beznadziejnych. Jest mistrzem w szukaniu tych, których nikt nie potrafi znaleźć. Podejmując się śledztwa, nie zdaje sobie sprawy, w co tak naprawdę się pakuje. Za zniknięciem Leonarda kryje się przerażająca prawda. Gorsza, niż ktokolwiek jest w stanie sobie wyobrazić. Z tego powodu nie tylko Raker będzie w niebezpieczeństwie. Także ci, których kocha.]
Tim Weaver
„Bardzo złe miejsce”
Tłum.: Robert Waliś
Wydawnictwo Albatros
Premiera: 14 sierpnia 2018
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros
[…] TIM WEAVER – BARDZO ZŁE MIEJSCE [PRZECZYTAJ RECENZJĘ 5. TOMU CYKLU Z DAVIDEM RAKEREM] […]
PolubieniePolubienie